CARPENT TUA POMA NEPOTES

Ukazuje się od 1993 r.

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 72

Zagrożenia człowieka i idei sprawiedliwości społecznej

V Zjazd Pedagogów Społecznych
W dniach 26–28 listopada 2013 roku w Jachrance koło Warszawy odbył się V Zjazd Pedagogów Społecznych pod hasłem Pedagogika społeczna w służbie człowiekowi i wartościom w XXI wieku. W poszukiwaniu nowych metod integracji i rozwoju społecznego. Organizatorami Zjazdu byli: Zespół Pedagogiki Społecznej KNP PAN, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, Katolicki Uniwersytet Eichstatt – Ingolstadt w Niemczech, Wydział Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku, Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej, Wyższa Szkoła Nauk Społecznych „Pedagogium” w Warszawie oraz Wydział Pedagogiczny Uniwersytetu Jana Komeńskiego w Bratysławie.
Zjazd zgromadził wielu znanych pedagogów (ok. 120 osób) z większości ośrodków akademickich w Polsce i z wymienionych uniwersytetów zagranicznych. Problematyka skupiała się wokół zasadniczych problemów społecznych oraz edukacyjnych. Zastanawiano się również nad sposobami przeciwdziałania niekorzystnym zjawiskom współczesności.
Przybyłych na Zjazd przywitali: profesor Tadeusz Pilch, przewodniczący Zespołu Pedagogiki Społecznej KNP PAN, oraz profesor Wiesław Theiss z Uniwersytetu Warszawskiego. Obrady rozpoczęto wystąpieniami w sesji plenarnej.
Profesor Jacek Hołówka (Uniwersytet Warszawski) przedstawił  referat nt.: Polacy wobec naczelnych wartości. Ambicje i zaniedbania. Perspektywa etyczna. Opisując współczesną Polskę i Polaków, zauważył, że w naszym codziennym życiu kultura niższa góruje nad kulturą wyższą. Ma to niewątpliwy związek z upadkiem humanistyki, która przestała być atrakcyjną dyscypliną, a dla wielu stała się zbędnym balastem. Zdaniem Profesora przeobrażenia, które przeżywamy od 1989 roku wywołują pogłębiającą się atomizację polskiego społeczeństwa. Prowadzi to do coraz wyraźniej zauważanego i odczuwanego powrotu do sześciu grup społecznych: szlachty, duchownych, inteligencji, robotników, chłopów i tzw. „nadliczbowych” (bezrobotnych). Grupy te, mimo że są mieszkańcami jednego kraju, czują się rozczarowane, zawiedzione, a przy tym są niezdolne do współpracy. W bardzo słabej kondycji jest dziś inteligencja, która w polskiej tradycji, w najtrudniejszych dla Polaków czasach, np. podczas zaborów, była ostoją polskości i nośnikiem podstawowych wartości. Powołując się na artykuł H. Domańskiego pt. Inteligencja w Polsce, profesor Hołówka stwierdził, że w obecnych warunkach polska inteligencja jako grupa społeczna przestała istnieć i przeobraziła się w klasę średnią. Jej przedstawiciele przestali identyfikować się z narodowymi wartościami, a swoją uwagę skupiają na zarabianiu pieniędzy i dążeniu do zysków. Z pewnością najbardziej zawiedziona i niezadowolona grupa polskiego społeczeństwa okresu transformacji to zdaniem Profesora tzw. „ludzie nadliczbowi”. Prawdopodobnie z tej właśnie grupy często wywodzą się „Narodowcy”, których poczynania można obserwować np. w czasie obchodów Święta Niepodległości.
Z niepokojem o przeobrażeniach społecznych w Polsce wypowiadał się także profesor Tadeusz Pilch w swoim wystąpieniu pt. Polska i Polacy w zwierciadle faktów. Perspektywa społeczna. Nawiązując do trzech funkcjonujących w Europie modeli państw, tj. państwa opiekuńczego (np. kraje nordyckie), wspierającego (np. Niemcy) oraz minimalistycznego, wykazał, że do tej ostatniej grupy zalicza się także Polska. Panująca ideologia neoliberalizmu wywołuje rażące nierówności społeczne i jest zagrożeniem dla rozwoju społecznego. Coraz bardziej odczuwamy niesprawiedliwość społeczną, będącą efektem usankcjonowania demokracji proceduralnej, zgodnie z którą silniejsi głosują i decydują, a słabsi się nie liczą. Prowadzi to do budowania społeczeństwa o specyficznym charakterze, złożonego z tysięcy barw i odcieni, poddanego procesom atomizacji. Społeczeństwa, które łatwo skłócić, i które nie potrafi osiągnąć konsensusu nawet wobec największych wartości.
Obok grupy najbogatszych, żyjących w przepychu, we własnych pałacach, odgradzających się coraz wyższymi murami (współczesna polska szlachta), żyją najubożsi, pozbawieni pracy. Bezrobocie jest tragicznym zjawiskiem współczesnych czasów, świadectwem braku solidarności społecznej. Najbardziej bolesne jest zaś to, że ubóstwo w Polsce najbardziej dotyka dzieci i ludzi starych. Szacuje się, że obecnie nawet 22% polskich dzieci żyje w skrajnym ubóstwie. Nadal nie został rozwiązany problem dzieci ze środowisk popegeerowskich, które, podobnie jak wiele innych ze środowisk wiejskich, są skazane na marginalizację edukacyjną i społeczną. Pogłębia się ona jeszcze bardziej w wyniku likwidacji wielu szkół wiejskich, bibliotek oraz świetlic. Pomimo, że szczycimy się najwyższym w Europie współczynnikiem skolaryzacji – stworzyliśmy 350 uczelni, w których kształci się 47% młodych ludzi, to jednak nierówności społeczne wywołują wysoki poziom wykluczenia edukacyjnego dzieci i młodzieży, co plasuje Polskę na 21 miejscu wśród 24 badanych krajów OECD.
W niełatwej sytuacji jest polska młodzież, która po 1989 i 2004 roku dostała dużą szansę, ale niestety została sponiewierana na rynku pracy, gdzie pełni rolę prekariuszy (łac. precarius – zdany na prośbę, łaskę.) skazanych na umowy śmieciowe, na zatrudnienie znacznie poniżej swojego wykształcenia i na niskie zarobki. Nie można się więc dziwić, że tylko 3% młodych ludzi interesuje się polityką, a jeszcze mniej uczestniczy w wyborach. Ktoś zaproponował określenie, które trafne oddaje zachowanie i odczucia młodzieży, nazywając ich „pokoleniem odwróconych pleców”.
Podobnie zawiedzione obecnymi efektami polskich przeobrażeń jest pokolenie dorosłych, dotknięte syndromem biednych pracujących i niespełnionych aspiracji (24%). Wielu z nas zostało skrzywdzonych przez złe prawo. Nasze sądy potrafiły zamykać w więzieniach pijanych rowerzystów, a kierowcy samochodów, którzy spowodowali śmiertelne wypadki nadal otrzymują wyroki pozbawienia wolności jedynie w zawieszeniu. Takich przykładów niesprawiedliwości i niewydolności polskiego prawa można podawać wiele. Obawiamy się także innych efektów minimalistycznej polityki państwa wyalienowanego z poczucia obowiązku zabezpieczenia dobra wspólnego.  
Po wystąpieniach profesorskich miały miejsce dwie, równolegle przebiegające debaty: 1. Człowiek w zmieniającej się przestrzeni życia społecznego, 2. Podstawowe środowiska życia człowieka. Zdecydowałam się na udział w pierwszej debacie.
Moją uwagę zwróciło wystąpienie dr hab. Barbary Kromolickiej, prof. USz. Referentka przedstawiła obecny stan i efekty związane z „budowaniem” w Polsce tzw. społeczeństwa obywatelskiego. Profesor B. Kromolicka przedstawiła główne wyznaczniki takiego społeczeństwa i wskazała, które z nich i w jakim zakresie udało się w Polsce do tej pory rozwinąć. Wymieniła następujące: silne państwo, świadomość i zaufanie społeczne, edukacja i prawo wspomagające rozwój obywateli. Referentka nie ustosunkowała się do pierwszego z wyznaczników społeczeństwa obywatelskiego i nie wskazała na ile nasze państwo można uznać za silne. Dużo miejsca poświęciła natomiast świadomości obywatelskiej Polaków i sprawom zaufania społecznego, z którymi nie jest najlepiej. Świadczy o tym m.in. niska w stosunku do innych krajów postkomunistycznych frekwencja wyborcza. Edukacja obywatelska jest słaba i Polacy przychodzą na wybory najczęściej po to, aby zagłosować przeciwko komuś lub czemuś. Społeczeństwo polskie nie posiada również wrażliwości wobec poszanowania dóbr publicznych, na co wskazują chociażby zdemolowane przystanki autobusowe, zniszczone drogowskazy, pomalowane sprayem budynki użyteczności publicznej, zaśmiecone lasy itp. Potrzebna jest dobrze skonfigurowana edukacja prospołeczna, bazująca na uczuciach i wrażliwości oraz na daleko idącej współpracy z rodziną. Tej edukacji powinna przyświecać zasada: Zanim ktoś będzie lekarzem, prawnikiem, …najpierw musi być człowiekiem (J.J. Rousseau).
Jednym z pozytywnych przejawów wrażliwości społecznej, co zasygnalizowała profesor B. Kromolicka, jest z pewnością zaangażowanie w wolontariat i pomoc materialna osobom poszkodowanym, chorym, nieudolnym życiowo. Zainteresowanie sprawami swojego lokalnego środowiska zadeklarowało 66% badanych (Źródło: Diagnoza społeczna 2013), co jest z pewnością dobrym wynikiem.
Pozostali uczestnicy debaty (profesor Danuta Lalak z UW,  profesor  Jerzy Nikitorowicz oraz profesor Mirosław Sobecki z Uniwersytetu w Białymstoku) analizowali różne przestrzenie życia społecznego, w których Polacy realizują swoje potrzeby i pragnienia. Jedną z nich stała się obecnie przestrzeń wirtualna, w której często dochodzi do upozorowania, ubarwienia swojej rzeczywistej tożsamości. Podobne możliwości daje telewizja, tzw. „telewizyjne konfesjonały” zaspokajają potrzeby „sprzedawania” i kreowania życia na potrzeby odbiorców, jak również „kupowania” tego najczęściej wyidealizowanego życia. W warunkach łatwego przenikania do naszego życia różnych jego modeli, różnych kultur, różnych religii tworzy się tożsamość heterogeniczna, niemająca swojej własnej narodowości i kultury. Ta heterogeniczność objawia się również tym, że najogólniej mówiąc, w zależności od sytuacji posługujemy się jedną z dwóch posiadanych tożsamości, tj. tożsamością subiektywną, która umożliwia nam działanie zgodne z własnymi odczuciami w bezpiecznych sytuacjach, lub tożsamością obiektywną, która każe nam zachowywać się zgodnie z oczekiwaniami innych.
Nie sposób zaprezentować wszystkich wystąpień, które miały miejsce w trakcie V Zjazdu Pedagogów Społecznych. Myślę jednak, że ten materiał byłby zubożony, gdybym nie przedstawiła najważniejszych tez wystąpienia profesora Bogusława Śliwerskiego (Chrześcijańska Akademia Teologiczna, Akademia Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie).
W referacie Edukacja w III RP. Czas niespełnionych nadziei profesor Śliwerski dokonał oceny poczynań polskich władz związanych z reformowaniem szkolnictwa. To negatywna ocena. Zgodnie z założeniami reformy oświata publiczna miała się opierać na zasadach: decentralizacji, samorządności i subsydialności państwa. Szybko jednak o tych istotnych założeniach zapomniano, a reforma polskiego systemu oświatowego utknęła w miejscu. Szkoła III RP nadal jest organizowana i prowadzona na wzór biurokratycznych instytucji państwowych przełomu XIX i XX wieku, by realizować w niej cele zgodnie z zasadą administracyjnej racjonalności, a więc przy zastosowaniu tych samych środków, w tym samym czasie i względnie tych samych warunkach określanych przez centralistyczną władzę. Chodzi o to, aby do maksimum wykluczyć z ich funkcjonowania przypadek, nauczycielską niezależność, twórczość i uczniowską autonomię, co – jak się wydaje – jest możliwe dzięki temu, że postępowanie jednostek w szkołach nie jest uwarunkowane ich indywidualnymi potrzebami, ale uzależnia się je od subiektywnych doznań władzy. Tak rozumianej racjonalności poddano nie tylko czas trwania szkoły, metody kształcenia, jej wyposażenie w pomoce dydaktyczne, ale i ocenianie zachowania uczniów czy postaw nauczycieli.
Okres PRL-owskiego państwa socjalistycznego sprzyjał nadużywaniu władzy na każdym szczeblu zarządzania szkołami, w tym niestety także toksycznym postawom części nauczycieli wobec uczniów, a nawet ich rodziców. W państwie transformacji ku demokracji w szkolnictwie niewiele się zmieniło. Szkoła lat transformacji miała się przekształcić ze szkoły jako agendy niedemokratycznego państwa w szkołę usiłującą wyzwolić się spod wpływów nowych form dominacji politycznej i ideologicznej ku szkole humanistycznej, dialogowej, demokratycznej. Edukacja szkolna zgodnie ze swoimi założeniami powinna służyć maksymalizowaniu potencjału rozwojowego wszystkich uczniów, sprzyjać osiąganiu przez nich sukcesów na miarę ich aspiracji i możliwości, powiększać kulturowy kapitał, by procentował w ich dalszym życiu. Szkoła powinna być miejscem spokoju, wolności, odpoczynku, tajemniczego uroku, oddania się czynnościom wzbogacającym, sprawiającym radość (tradycja grecka). Okazuje się jednak, że od jej źródłowego znaczenia instytucja ta w sensie powszechnym wciąż jest jeszcze bardzo odległa.
Projektowane, wdrażane, odwoływane czy kwestionowane przez kolejne ekipy reformy cechował brak jakiejkolwiek regularności czy kumulowania zgromadzonych doświadczeń. Mamy tu do czynienia z ustawicznym konfliktem między zwolennikami autonomii, decentralizacji i uspołecznienia oświaty a ich jawnymi i skrytymi wrogami. Każde nowe ugrupowanie, dochodząc do władzy, podejmuje w pierwszej kolejności działania eliminujące rozwiązania poprzedników, a zarazem przeciwników politycznych, traktując sferę oświatową nie jako publiczną, ale jako przestrzeń do realizowania partykularnych interesów. Nikogo nie rozliczono za wynikające z ciągłych zmian marnotrawstwo publicznych pieniędzy, straty ludzkiego zaangażowania, poświęcanego na kolejne projekty czy reformy oświatowe. Niestety proces ten trwa nadal.
Konieczna jest autonomia szkoły, która przenosiłaby kompetencje decyzyjne na najważniejszych aktorów sfery operacyjnej, a mianowicie na nauczycieli, rodziców i kierownictwo szkół. Przekładałoby się to, jak podkreślił profesor B. Śliwerski, na lepszą moralność i wyższą motywację nauczycieli, wzrost jakości szkolnego planowania programów kształcenia i wychowania oraz stymulację innowacji dydaktycznych i ich zamierzonej implementacji.  
Na koniec warto jeszcze przytoczyć najważniejsze tezy wystąpienia profesora Urlicha Bartoscha z Uniwersytetu Katolickiego Eichstatt – Ingolstadt w Niemczech. Profesor, omawiając prowadzone w Niemczech działania, mające na celu wyrównywanie szans edukacyjnych uczniów, wspomniał o wdrażanej koncepcji szkół całodziennych. Wyjaśniając powody takiego rozwiązania, profesor wyjaśnił, że „kiedyś myślano o naprawianiu czegoś, teraz myśli się o rozwoju dzieci”. W Niemczech są ku temu podstawy prawne określone w Kodeksie Socjalnym. Zgodnie z jego zapisami, obowiązkiem państwa jest pomagać młodzieży w lepszym rozwoju. Służy temu odpowiednio realizowana praca z młodzieżą, która ma „nie tylko grać z dorosłymi, ale ze swojej strony ma być aktywna”. Dorośli i młodzi podejmują wspólne decyzje dotyczące rozwoju na zasadach dobrowolności, partycypacji, integracji i zorientowania na grupę, cel, biografię, itd.
W szkole całodziennej uczniowie mają przebywać od rana do późnych godzin wieczornych, wolne od zajęć będą tylko weekendy i ferie. Powstaje nowa forma szkoły, wdrażana stopniowo na terenie całych Niemiec. Jednakże, jak zaznaczył referent, o opinię w tej sprawie nie zapytano pedagogów, co nie jest właściwe. O organizacji czasu w tej szkole decydują rodzice i grono pedagogiczne. Młodzież nie ma możliwości wyboru oferty. Celem takiej organizacji procesu dydaktyczno-wychowawczego ma być wsparcie wszystkich sfer rozwoju ucznia. Szkoła ta ma być swoistą areną pedagogiczno-społeczną, umożliwiającą młodzieży uświadomienie sobie swoich mocnych stron i ich rozwój przy pomocy profesjonalistów. Należy mieć nadzieję, że pod tą ideą nie kryją się jakieś ukryte cele wychowania nacjonalistycznego. Jak pamiętamy, w Polsce podobne próby były podejmowane po drugiej wojnie światowej, w okresie indoktrynacji komunistycznej (np. przedszkola tygodniowe).
Podczas V Zjazdu Pedagogów Społecznych z ciekawymi referatami wystąpiło jeszcze wielu innych pedagogów. Nie sposób wszystkich tu przywołać. Należy jednak stwierdzić, że środowisko pedagogów społecznych zdaje sobie sprawę z obecnych w naszym kraju problemów społecznych oraz oświatowych, dostrzega liczne błędy i nieprawidłowości. Są one nazywane, wyciągane na światło dzienne, a jednocześnie podejmuje się próby przeciwdziałania im. Ma temu służyć m.in. Uchwała podjęta przez V Zjazd Pedagogów Społecznych, w której jego uczestnicy domagają się:
1. Podjęcia przez rząd stanowczych działań dla ochrony polskiego dziecka przed ubóstwem i przed nierównością w edukacji i w rozwoju! Czynimy rząd uważnym, że 600 tys. dzieci żyje w skrajnym ubóstwie. Nasz kraj zajmuje drugie miejsce w Europie pod względem odsetka dzieci dotkniętych ubóstwem. Jest to okoliczność przynosząca naszemu krajowi wstyd.
2. Ścisłego nadzoru Ministerstwa Edukacji Narodowej nad żywiołową likwidacją szkół, internatów i szkolnych stołówek oraz większej racjonalizacji wydatków państwa w obszarach niesłużących bezpośrednio młodemu pokoleniu i rozwojowi społeczeństwa. Starania o organizację kolejnych imprez (np. olimpiady zimowej), pochłaniających monstrualne środki finansowe uważamy za skrajną nieodpowiedzialność rządu i samorządów.
3. Wykorzystania kapitału społecznego zwalnianych z pracy nauczycieli dla zwiększenia zakresu opieki nad dzieckiem szczególnie w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym oraz uruchomienia na powszechną skalę zajęć pozalekcyjnych i pozaszkolnych dla wyrównania szans rozwojowych dzieci z różnych środowisk, szczególnie ze środowisk upośledzonych, dla budowania społeczeństwa obywatelskiego – racjonalnej siły kontrolującej władzę.
4. Objęcia opieką przedszkolną wszystkich polskich dzieci, w tym obowiązkowo od piątego roku życia.
5. Wprowadzenia powszechnego, bezpłatnego żywienia dzieci w szkołach i bezpłatnych „wyprawek szkolnych” dla dzieci ubogich. Działania takie uważamy za elementarną powinność nowoczesnego państwa.
6. Rozwagi w procesie prywatyzowania opieki i kształcenia na poziomie podstawowych szczebli oświatowych, które to rozwiązania zawsze grożą komercjalizacją i zjawiskami wykluczenia dzieci ubogich.
7. Zdecydowanego wyłączenia systemu wychowania, opieki i kształcenia dzieci z rachunku ekonomicznego. Szkoła i wychowanie to nie towar, a wszelkie komercyjne usługi oświatowe i rozwojowe winny być poddane kontroli podstawowego nadzoru oświatowego i dopuszczalne tylko pod warunkiem, iż nie będą barierą dostępu do nich wszystkich dzieci i młodzieży.
8. Eliminowania z obszaru edukacji i szkolnictwa mechanizmów sprzyjających kształtowaniu się nierówności, i ich dziedziczenia oraz postaw aspołecznych, m.in. poprzez upowszechnianie idei rywalizacji.
9. Ucywilizowania procesów reprywatyzacyjnych, które obecnie są polem nadużyć  kryminalnych i źródłem społecznych dramatów, w tym wzrostu zjawiska bezdomności i marginalizacji.
10. Uczynienia z opieki państwa nad polską rodziną i wychowaniem w niej dzieci i młodzieży priorytetu realizowanej polityki wewnętrznej w różnych resortach, umocowanej dokumentem sejmowym „Kartą Wielkiej Rodziny”.
11. Wycofania się rządu z opłat za drugi kierunek studiów, co wobec panującego bezrobocia młodych oraz masowej podyplomowej emigracji młodych Polaków jest czynem niemal dywersyjnym wobec polskiego kapitału społecznego.
12. Pilnej interwencji państwa w prawo pracy, którego owocem są patologiczne praktyki na rynku zatrudnienia i pogłębiające się różnice w dochodach. Złe prawo pracy jest źródłem frustracji pokoleniowej młodych i dotkliwych anomalii w dziedzinie stabilizacji życiowych i planów prokreacyjnych młodego pokolenia.

Pełny tekst Uchwały znajduje się na stronie: http://www.pedagogikaspoleczna.pl/. Zainteresowani mogą również skorzystać z książki pt. Zagrożenia człowieka i idei sprawiedliwości społecznej pod redakcją naukową Tadeusza Pilcha i Tomasza Sosnowskiego (Warszawa 2013), w której znajdują się pełne teksty wystąpień oraz wiele innych pasjonujących artykułów.

 

 

dr Jolanta Lenart
Wydział Pedagogiczny UR

Czytany 8861 razy