„Parias”. Mimo zazwyczaj „turystycznych” odniesień, słowo nie najlepiej się kojarzy, prawda? W słowniku ogólnodostępnym oznacza ni mniej, ni więcej niż kogoś, kto nie posiada żadnych praw; w systemie kastowym znajduje się na samym dnie hierarchii. Łagodząc semantycznie rzecz całą, można powiedzieć, że jest to człowiek wzgardzony i wykorzystywany.
Piszę o tym nieprzypadkowo. Jak co roku spotykaliśmy się na konferencjach polonistów. To właśnie wtedy usłyszałem od zaprzyjaźnionej „nistki” zdanie brzmiące mniej więcej tak: „Teraz jesteśmy właściwie pariasami”.
Książkę Zofii Agnieszki Kłakówny Jakoś i jakość. Subiektywna kronika wypadków przy reformowaniu szkoły (1989-2013) czyta się lekko, łatwo i przyjemnie. Jej tematyka może zainteresować każdego (bo szkołą interesują się wszyscy), a szczególnie bliska jest nauczycielom, dla których to ważna część ich nie tylko zawodowego życia. Jej tytuł (cóż za zestawienie, palce lizać!) zapowiada prawdziwą ucztę dla wrażliwego na styl czytelnika. Jej koncepcja („kronika wypadków”) – wieszczy prawdziwe emocje, rodem z powieści sensacyjnej. Nawet ilustracja na okładce przyprawia o szybsze bicie serca – ukazuje bohatera, który w przedbiegach wygrałby konkurs wszech czasów na najlepsze logo zawodu nauczycielskiego (chodzi, oczywiście, o Syzyfa…).